Pierwsza miłość... wit.C w roli głównej

Ostanio pisałam o początkach mojej przygody z kosmetyką. Pierwszy rok to szkolenia, zbieranie doświadczeń i szczęśliwie na jego koniec rozpoczęcie współpracy z Magdą Ładak. O niej jeszcze wspomnę dwa słowa, teraz jednak opowiem o naszej miłości do kosmeceutyków i peelingów chemicznych Image Skincare.

Przedstawicielka tej marki trafiła do nas pod koniec 2011 roku. Tak jak pisałam poprzednio, Magda od pierwszych swych dni w Ginger próbowała zarazić mnie peelingami chemicznymi. O kwasie pirogronowym i jego fantastycznym działaniu na skórę mogła napisać poemat. Kiedy otrzymałam więc propozycję sprawdzenia peelingów chemicznych oferowanych przez Top Beauty oddałam Magdzie słuchawkę: 
- Stwierdzisz, że warto pogadać na ten temat to umawiaj spotkanie - to były moje słowa. 
Chwilę później słuchałam o peelingu z 30 % wit.C i o tym, że wygląda to na ciekawą ofertę.

Co jednak powiedziałam po wysłuchaniu odpowiedzi na pytanie:
- Za jaką kwotę mam złożyć pierwsze zamówienie? 
Przedstawicielka odpowiedziała patrząc mi głęboko w oczy i natychmiast usłyszała, że:
- Nie ma takiej opcji. 
Pamiętacie może, że zamówiłam niemal wszystko co było w ofercie Dermiki i nadal wszystkie półki były pełne tych kosmetyków. Do tej pory widzę zawód w oczach Magdy i zdezorientowanie Kasi Beck Przedstawicielki, która z wypiekami na twarzy opowiadała o marce i o jej dobroczynnym działaniu.
- To mam pokazać ten zabieg? - to nie tylko było pytanie. Ona cała pyła znakiem zapytania. 

Zabieg chciałam zobaczyć i ta ciekawość świata mnie zgubiła. Już w momencie oczyszczania twarzy kiedy po salonie rozniósł się zapach cytrusów, mój ulubiony tuż po drzewie sandałowym, zaczęłam mięknąć. W chwili nałożenia peelingu, o którym tyle już usłyszałam od Magdy, zaczęłam dopytywać co w tym zamówieniu dostajemy i co możemy zmodyfikować. I oczywiście nie muszę dodawać, że w Ginger pojawił się zabieg z 30% wit. C, który do tego jest wręcz idealny dla takich skór jak moja.

Nie zdradziłam poprzednio z jakich to powodów zapałałam miłością do Dermiki. Powodem były moje nieustające problemy z dobraniem właściwego kremu. Dodatkowo sytuacja się pogorszyła w momencie gdy okazało się, że jestem "szczęśliwą" posiadaczką trądziku różówatego. Oczywiście całkiem przypadkiem robiąc z córką zakupy trafiłyśmy na dermokonsultantkę Dermiki. W pierwszej chwili miałam powiedzieć, że nie mam czasu i pobiec dalej a jednak tym razem stwierdziłam, że może jednak usłyszę jakąś ciekawą propozycję. I już nie muszę dodawać, że tak się stało. Jeden z oferowanych wówczas przez markę kremów był stworzony idealnie dla mnie. Smarując się nim rano nie musiałam już dokładać go w ciągu dnia i nie czułam niezdrowo napiętej skóry. Dla tych, którzy znają ten problem, że jedyny odpowiedni krem to Nivea rozumieją, że odkrycie czegoś innego co przynosi ulgę jest niemal na wagę złota ;)

Okazało się jednak, że może być coś jeszcze lepszego. Krem Image Skincare z zawartością 20% wit. C i ceramidami powodował nie tylko ulgę ale niemal z dnia na dzień moja cera ulegała poprawie. Skóra odwodniona, mocno podrażniona i unaczyniona i dodatkowo systematycznie obsypana albo trądzikiem różowatym albo twardymi, bolesnymi zmianami zaczęła odżywać. Coraz rzadziej pojawiały się swędzące lub bolące stany zapalne, Nawilżenie naskórka ulegało znacznej poprawie a rumiane, napięte policzki zaczęły łagodnieć. Rozumiecie więc, że jeżeli po pokazowym zabiegu poczułam fascynację to w zaistniałej sytuacji moja miłość do kosmeceutyków tej marki rozkwitła na dobre.

Dlaczego napisałam kosmeceutyki a nie kosmetyki? No właśnie... 
Posłużę się tutaj definicją z Wikipedi:
Kosmeceutyk – środek działający leczniczo. Dzięki specyficznym właściwościom pielęgnacyjnym i leczniczym, odgrywają one coraz większą rolę, np. w dermatologii. Od lat 70. ubiegłego stulecia stanowią one odrębną grupę kosmetyków. Oprócz działania leczniczego wykazują one działanie pielęgnacyjne, dzięki zawartości aktywnych składników, które mogą wpływać na procesy fizjologiczne zachodzące w skórze człowieka. Kosmeceutyki wyróżniają się zwiększoną ilością i dużym stężeniem substancji aktywnych (leczniczych). Do ich tworzenia wykorzystuje się najnowsze wynalazki z dziedziny biotechnologii i farmakologii.

To było moje pierwsze spotkanie z takim stężeniem wit.C w preparatach do pielęgnacji domowej a tym samym piewsze spotkanie z kosmeceutykami.





Komentarze